Listy Marchewy do rodziców

From Krasnapedia

Contents

Świat: Świat Dysku

List pierwszy

List napisany przez Marchewę Żelaznywładssona do jego ojca, po przyjeździe do Ankh-Morpork.

Treść

Kochany ojcze

Dotarłem wreszcie do Ankh-Morpork. Jest tu zupełnie inaczej niż w domu. Myślę, że Miasto trochę się zmieniło od czasów, kiedy mieszkał tu pradziadek pana Varneshiego. Wydaje mi się, że ludzie nie odróżniają Dobra od Występku.

Znalazłem kapitana Vimesa w zwykłej karczmie. Pamiętam, jak mówiłeś, że porządny krasnolud nie odwiedza takich miejsc, ale on nie wychodził, więc to ja musiałem wejść. Kapitan leżał z głową na stole. Kiedy do niego przemówiłem, odparł: Spróbuj inaczej, mały, nie weźmiesz mnie na takie sztuczki. Potem kazał mi znaleźć sobie nocleg i wieczorem stawić się w Strażnicy u sierżanta Colona. Powiedział, że każdy, kto chce wstąpić do Straży, powinien sobie zbadać głowę.

Pan Varneshi nic o tym nie wspominał. Może przyczyną jest Higiena.

Poszedłem na spacer. Mieszka tu wielu ludzi. Znalazłem takie miejsce, które nazywają Mroki. A potem zobaczyłem, jak kilku mężczyzn próbuje okraść młodą Damę. Przeszkodziłem im. Nie umieli walczyć, jak należy, a jeden próbował mnie kopnąć w Części Witalne, ale zgodnie z radami miałem Ochraniacz i bardzo go zabolało. Wtedy Dama podeszła do mnie i spytała, czy interesuje mnie Łóżko. Odparłem, że tak. Zabrała mnie do swojego domu, gdzie poza tym zamieszkują chyba Ważne Osoby, tuzy pośród mieszkańców, gdyż dom ów nazywa się zamtuzem. Prowadzi go pani Palm. Dama, o której sakiewkę chodziło, ma na imię Reet, powiedziała: Żałujcie, że go nie widzieliście, ich było trzech; to zadziwiające. Pani Reet rzekła, że to na koszt firmy. I jeszcze dodała: Jaki wielki ochraniacz. Poszedłem więc na górę i zasnąłem, choć mieszkańcy tego domu mocno hałasowali. Reet budziła mnie raz czy dwa i pytała, czy nie mam na nic ochoty, ale niestety, nie mieli jabłek. Tak więc spadłem na cztery łapy, jak tutaj mówią, chociaż nie wiem, jak to możliwe, bo przecież Rozsądek nakazuje spadać na dwie nogi.

Muszę przyznać, że jest tu wiele do zrobienia. Kiedy szedłem na spotkanie z sierżantem, zobaczyłem budynek zwany Gildią Złodziei! Spytałem o niego panią Palm, a ona odpowiedziała, że oczywiście, i wyjaśniła, że tam spotykają się przywódcy Złodziei w Mieście. Trafiłem do Strażnicy i znalazłem sierżanta Colona, bardzo grubego człowieka. Kiedy wspomniałem mu o Gildii Złodziei, kazał mi Nie Być Idiotą. Myślę, że nie mówił poważnie. Powiedział jeszcze: Nie martw sie Gildią Złodziei, ty musisz tylko chodzić Nocą po ulicach i krzyczeć: Już Dwunasta i Wszystko Jest W Porządku. Zapytałem, co robić kiedy nie wszystko jest w porządku, a on poradził, żebym wtedy poszukał innej ulicy.

To nie jest właściwe Dowodzenie.

Otrzymałem kolczugę. Jest zardzewiała i marnie wykonana.

Za bycie strażnikiem dostaje się pieniądze, dwadzieścia dolarów za miesiąc. Kiedy już mi dadzą, zaraz wam je wyślę.

Mam nadzieję, że jesteście zdrowi i że Szyb Piąty jest już czynny. Dziś po południu obejrzę sobie tę Gildie Złodziei. To Skandal. Jeśli coś z tym zrobię, będzie to Piórem na moim Kapeluszu. Zaczynam się już uczyć, jak oni tu mówią.

Twój kochający syn

Marchewa

PS Przekaż ucałowania Blaszce. Tęsknię za nią.

List drugi

Treść

Kochana mamo,

Ten dzień był o wiele lepszy. Poszedłem do Gildii Złodziei, aresztowałem głównego Złoczyńcę i zaciągnąłem go do Pałacu Patrycjusza. Myślę, że więcej nie będzie sprawiał kłopotów. Pani Palm powiedziała, że mogę mieszkać na strychu, bo zawsze dobrze jest mieć w domu mężczyznę. W nocy jacyś ludzie Pod Wpływem Alkoholu bardzo głośno Naruszali Porządek w pokoju jednej z Dziewcząt. Musiałem z nimi porozmawiać, a oni Stawiali Opór i jeden próbował mnie skrzywdzić kolanem, ale miałem swój Ochraniacz i pani Palm powiedziała, że pękła mu Rzepka, ale nie muszę płacić za nową.

Nie rozumiem niektórych obowiązków w Straży. Mam partnera, nazywa się Nobby. Uważa, że jestem zbyt gorliwy. Mówi, że powinienem się jeszcze wiele nauczyć. Chyba ma rację, bo doszedłem tylko do strony 326 w "Prawach i Przepisach Porządkowych miast Ankh i Morpork".

Ściskam was serdecznie.

Twój syn

Marchewa

PS Ucałowania dla Blaszki.

List trzeci

Treść

Kochana Mamo i Tato,

Zdarzył się kolejny piękny przypadek do zanotowania, gdyż zostałem, Kapralem! To znaczy dodatkowe pięć dolarów miesięcznie plus mam też nową kurtkę z, dwoma paskami. I nową odznakę. To wielka odpowiedzialność. A wszystko z powodu tego, żeśmy pzryjęli nowych rekrutów, bo Patrycjusz który, jak wcześniej powiadamiałem, jest władcą, zgodził się, że Straż musi odbijać etniczne odcienie Miasta czego w pełni nie pojąłem, ale ma to chyba coś wspólnego z kosmetykami z fabryki krasnoluda Grabpota Gromowego Decha. Także, kapitan Vimes, o którym często wam pisałem niedługo, opuszcza Straż bo się żeni i będzie Eleganckim Dżentelmenem. My, wszyscy życzymy mu jak najlepiej. To on nauczył mnie Wszystkiego Co Wiem, poza tym, czego sam się nauczyłem. Zrobiliśmy składkę żeby mu, kupić Prezent Pożegnalny, myślałem o jednym z tych nowych Zegarków, co to nie potrzebują demonów do chodzenia i moglibyśmy wyryć na nim coś w rodzaju "Na pamiątkę wszystkich szczęśliwych Godzin w Straży", to taki żart, bo zegarek odmierza godziny. Nie wiemy kto, będzie nowym kapitanem. Sierżant Colon mówi, że odejdzie, jakby na niego padło, kapral Nobbs chyba najlepiej się czuje na Obecnym Stanowisku, a ja jestem w Straży za krótko. Musimy więc zaczekać...

Wydałem tzry dolary na ikonograf który, jest takim pudełkiem ze skzratem w środku co maluje obrazki różnych rzeczy, to straszny szał ostatnio. Dołączam obrazki mojego pokoju i pzryjaciół ze Straży. Nobby to ten, co robi Zabawny Gest, ale to Nieoszlifowany Diament i w głębi serca dobra dusza. Pogoda wciąż jest Niezwykle Upalna...

List

Treść

[1]

Kochani mamo i tato!

Mam nadzieję że ten list zastanie was w dobrym zdrowiu, jak i ja jestem. Dziękuję za dużą paczkę chleba krasnoludów. Podzieliłem ją z innymi krasnoludami ze Straży i mówią, że nawet lepszy niż ten od Staloskurki ("Chleb na ostro") i nic nie pszebije w smaku kutego w domu bochenka czyli, dobra robota mamo.

Dobrze się wszystko układa z Wilczym Stadem co wam o nim opowiadałem ale kom. Vimes nie jest zadowolony mówiłem mu że to w głębi serca dobre chłopaki i dobrze im zrobi jak poznają życie w Naturze i na Pustkowiach a on powiedział że już poznali ale, dał mi 5 dolarów na piłkę co pokazuje że tak naprawdę, mu zależy.

W Straży widzi się nowe tważe i dobrze z powodu tych kłopotów z Klatchem wszystko Groźnie wygląda, czuję że to Sza przed Burzą nie ma co. Muszę jusz kończyć bo jacyś złodzieje się włamali do Składu Diamentów Vortina i wzięli na zakładnik kapral Anguę. Obawiam się że nastąpi, straszliwy rozlew krwi zatem

Pozostaję

Waszym kochającym synem

Marchewa Żelaznywładsson (kapitan).

Ps. Jutro napiszę znowu.

Przypisy

  • 1) Źródło: T. Pratchett Bogowie, honor, Ankh-Morpork (Rozdział 8), tłum. P. W. Cholewa.
Personal tools