Blaski stolicy
From Wfrp2
(→Opowieść Ermintrudy) |
(→Opowieść Ermintrudy) |
||
Line 18: | Line 18: | ||
Ciężkie to było doświadczenie. Zbroję zamienić na niewygodną i nie dająca poczucia bezpieczeństwa suknię. Eldril włożyła sporo wysiłku w umalowanie mnie i Aniki żebyśmy bardziej przypominały istoty płci żeńskiej. Za wszelką cenę nie chciałam się pozbywać broni więc kupiłam sobie ozdobną pochwę na miecz, która pasowała do sukienki. Tak odstawieni ruszyliśmy na spotkanie z pierwszą osobą na naszej liście. | Ciężkie to było doświadczenie. Zbroję zamienić na niewygodną i nie dająca poczucia bezpieczeństwa suknię. Eldril włożyła sporo wysiłku w umalowanie mnie i Aniki żebyśmy bardziej przypominały istoty płci żeńskiej. Za wszelką cenę nie chciałam się pozbywać broni więc kupiłam sobie ozdobną pochwę na miecz, która pasowała do sukienki. Tak odstawieni ruszyliśmy na spotkanie z pierwszą osobą na naszej liście. | ||
- | Teodora | + | Teodora Pfrieg, była łowczyni czarownic okazała się całkiem sympatyczna. Lecz niestety mało przydatna. Wysłuchała naszej opowieści i w zamian obdarzyła nas kilkoma swoimi. Trochę dłuższymi… Musieliśmy obiecać, że przyjdziemy jutro wysłuchać reszty wynurzeń a i tak już byliśmy spóźnieni na spotkanie. |
Konrad Mesner – magister kolegium światła – umówił się z nami w swoim ulubionym klubie. Ochroniarze przed wejściem potraktowali nas jak bandę obdartusów, ale ponieważ byliśmy umówieni nie mogli nas pogonić. Zostaliśmy łaskawie wpuszczeni tylnym wejściem. | Konrad Mesner – magister kolegium światła – umówił się z nami w swoim ulubionym klubie. Ochroniarze przed wejściem potraktowali nas jak bandę obdartusów, ale ponieważ byliśmy umówieni nie mogli nas pogonić. Zostaliśmy łaskawie wpuszczeni tylnym wejściem. |
Revision as of 12:47, 30 June 2007
12 XI 2522 kalendarza imperium / 26.11.2006 n.e.
Bohaterowie
- Eldril - elfka, szarlatan
- Ermintruda - kobieta, szczurołap
- Gildril - elf, zwiadowca
- Jari - krasnolud, najemnik
- Anika - krasnoludka, górnik
Streszczenie - MG
Mimo włamania do ich pokoi bohaterowie kontynuują poszukiwania sztyletu. Spotkali się ponownie z Theodorą Pfrieg, poznali Gottriego Młotorękiego (łowcę czarownic) oraz Hrabiego Fredericka. Ten ostatni wyraźnie polubił Eldril.
Poszukiwania nie upłynęły bez przygód. Ukryty kusznik próbował zastrzelić Gildrila. Elf jednak przeżył strzał. Drużyna, po brawurowym pościgu, dopadła zamachowca. Ten, przyparty do rynsztoka dokładnie opisał swoją pracodawczynię, którą spotkał w „Trzech brodach”.
Zbacz też Altdorf.
Opowieść Ermintrudy
Ciężkie to było doświadczenie. Zbroję zamienić na niewygodną i nie dająca poczucia bezpieczeństwa suknię. Eldril włożyła sporo wysiłku w umalowanie mnie i Aniki żebyśmy bardziej przypominały istoty płci żeńskiej. Za wszelką cenę nie chciałam się pozbywać broni więc kupiłam sobie ozdobną pochwę na miecz, która pasowała do sukienki. Tak odstawieni ruszyliśmy na spotkanie z pierwszą osobą na naszej liście.
Teodora Pfrieg, była łowczyni czarownic okazała się całkiem sympatyczna. Lecz niestety mało przydatna. Wysłuchała naszej opowieści i w zamian obdarzyła nas kilkoma swoimi. Trochę dłuższymi… Musieliśmy obiecać, że przyjdziemy jutro wysłuchać reszty wynurzeń a i tak już byliśmy spóźnieni na spotkanie.
Konrad Mesner – magister kolegium światła – umówił się z nami w swoim ulubionym klubie. Ochroniarze przed wejściem potraktowali nas jak bandę obdartusów, ale ponieważ byliśmy umówieni nie mogli nas pogonić. Zostaliśmy łaskawie wpuszczeni tylnym wejściem. Klub był bardzo dziwnym miejscem. Łączył w sobie bibliotekę z ekskluzywną karczmą. Wszędzie było mnóstwo książek, które można było sobie wziąć do stolika. Przy lekturze jednej z nich zastaliśmy Konrada. Już na początku rozmowy zorientowaliśmy się, że traktuje nas jak zło konieczne i stara się nie stracić na nas zbyt dużo czasu. O sztylecie nic nie wie, ale przecież nie może wiedzieć o wszystkich artefaktach, które znajdują się w kolegium. Czy wiemy jak go zniszczyć? Jak nie wiemy to lepiej żebyśmy się najpierw dowiedzieli. A on postara się dowiedzieć czegoś o sztylecie. Jeszcze w swojej łaskawości podał nam namiary na następne osoby, z którymi możemy porozmawiać w tej sprawie. Ze spotkania wyszliśmy nieco zdegustowani. A najbardziej Anika, która z miejsca uznała Konrada za głównego podejrzanego w sprawie.
Na koniec kiepskiego dnia czekała nas w karczmie przykra niespodzianka. Ktoś włamał się do naszych pokoi i zamienił je w pobojowisko. Karczmarka nie wiedziała jak to się stało i bardzo przepraszała. Faktycznie była dziś jakaś bójka i zamieszanie. To musiało być wtedy… Na szczęście nic nie zginęło.
Następne kilka dni nie było zbyt owocne i nie udało nam się pchnąć sprawy do przodu. Owszem, rozmawialiśmy z kilkoma osobami, ale byli to dumni i ważni arystokraci nie wykazujący chęci współpracy ani nawet większego zainteresowania sprawą. Albo pomyleńcy. Właściwie nic dziwnego. Sama bym ześwirowana mieszkając dłużej w tym mieście.
Weźmy np. hrabiego Frederick. Ważna osoba, mnóstwo znajomości(mocno poszerzył naszą listę kontaktów). Bardzo zasłużony w walce z chaosem tzn. sypnął kiedyś groszem w słusznej sprawie. I tyle, znikoma przydatność w praktyce.
Albo Gotrrie krasnolud – były łowca czarownic. Sympatyczny nawet i chętny do pomocy. Typ fanatyka, któremu praca zaszkodziła na stare lata. Ciężko się z nim dogadać bo nie wiadomo gdzie w tym co mówi kończy się fantazja i zaczyna prawda. Obraca się w podobnym sobie towarzystwie. Mniszka, która lubi się biczować. W ramach pokuty, a nie dla uciechy jak z początku myśleliśmy. I daleko posunięta dama z wyższych sfer Elizabeth Baern. Pomylona baba z głupim psem, której nie chciało się zużyć na nas lokaja i sami sobie herbatę robiliśmy