Legenda o Adepcie

From Quiz

Revision as of 02:48, 29 January 2006 by Yume (Talk | contribs)

Był sobie Adept. Adept był przyjacielem Małpki i miał trzyletnie dziecko, chociaż był za młody i nie umiał opowiadać bajek, więc poszedł do Małpki i spytał się: "Małpko umiesz opowiadać bajki?". Ale Małpka już spała, albo udawała, że śpi, więc Adept poszedł dalej. "Trudno tu będzie zrobić happy end" pomyślał Adept i poszedł dalej razem ze swoim dzieckiem.

Nagle Adept zobaczył lecące ptaki i powiedział: "Hej, Ptaki! Postarajcie się lecieć daleko!" ,a ptaki odpowiedziały: "Dziękujemy!" i poleciały dalej zostawiająć mu magiczny gwizdek. Dziecko zapytało się do czego służy magiczny gwizdek, więc Adept zagwizdał :"szszyyszyyszgwizdszyszyyysz" i wtedy pojawił się Jaguar. Dziecko się wystraszyło, ale Jaguar nie był groźny, był przyjacielem Adepta. Adept nie wiedział, gdzie mieszkają Jaguary więc cała trójka poszła do domu.

Był to ciemny dom. Nie było lampy. Nie było świecy. w oknach wisiały całuny. Adept zapalił światło i okazało się, że była tam Królewna i Królewicz. Nie, nie byli martwi, brali akuart ślub, tylko nie wiadomo dlaczego akurat w ciemnościach. W podróż poślubną zdecydowali się towarzyszyć Adeptowi. Wtedy Adept przyłożył ucho do ziemi żeby wiedzieć, gdzie ma iść dalej i powiedział do swojego dziecka: "Licz na mnie, swojego Ojca, a usłyszysz bajkę". Dziecko zapytało się, czy ma w to wierzyć, wszystkie pozostałe postaci wierzyły i potem wszyscy poszli na grzyby ... Mieli nadzieję, że w lesie znjadzie się jakiś temat do bajek .Niestety akurat była powódź, więc Adept skonstruował robota, który wypił całą wodę. Powodzianie podziękowali Adeptowi, część z nich zdecydowała sie towarzyszyć mu a część została tam, gdzie miała już zapuszczone pędy. Robot też poszedł z Adeptem, bo może się jeszcze przydać. Poszli dalej ... Pojechali dalej na maxa ... Hej! I sobie śpiewali wesoło bo było już duże towarzystwo. Robot też śpiewał, oczywiście od czasu do czasu nadawał sygnały alfabetem Morse'a, ale też śpiewał. Niektóre postaci śpiewały bardzo pięknie. Śpiewając wesoło, poszli dalej, to była bardzo ważna chwila bo po niej następowało wiele pięknych dni... Nagle na drodze znaleźli radio, ruszyli ręką i nic nie było słychać. Nastąpiła cisza... Jeszcze jeden ruch - i znów było słychać. Adept zainstalował radio w robocie i w ten sposób robot nabrał charakteru. Radio zarzęziło: "aacehkrrt...".

Nagle na drodze Adeptowi stanęła Miłość, na początku chciała mu przeszkodzić, nie wiadomo dlaczego, ale po pewnym czasie Adeptowi udało się przekonać Ją, by poszła razem z nimi. W ten sposób Adept pokonał Miłość ... "Bo dziewczyna przez życie nie może iść calkiem sama" cicho zanuciło radio. Wtedy na drodze Adepta znalazła się wielka rzeka, oczywiście, to nie był żaden problem bo bot od razu wypił całą rzekę ... Przed zakrętem drużyna Adepta doszła do baru, w którym grał Robert Janson i wtedy dziecko się rozpłakało. Robert Janson się zasmucił i sobie poszedł. Potem towarzysze poszli do cerkwi a na cerkwii aniołek igrał z aniołkiem. Aniołki pomachały dziecku skrzydełkami a dziecko w międzyczasie przestało być smutne i sie uśmiechnęło.

Wszyscy ruszyli nad morze. Niestety, bot nie umiał wypić całego morze, ale wtem z piany powstała Afrodyta, która widząc Miłość w drużynie Adepta postanowiła do nich dołączyć. Afrodyta w ogóle nie miała sadła i nie płaciła za miłość . Robot z pomocą całej drużyny zbudował statek i popłynęli dalej i zgodnie pomyśleli, że miłoby odwiedzić Babilonię bo zbliżała się już 0:30 Po drodze była mgła, która miała słabą pamięć i wtedy dziecko powiedziało: "jesteś kochany". Miało rację, Adept jest kochany. Nagle mgła się rozeszła. Nie. Nie. Nie rozeszła się tak się tylko Adeptowi wydawało. Stała się straszna rzecz, dziecko straciło smak. Adept zapytał się: "smak?... Od czego?... Cały smak?" a dziecko odpowiedziało, że to chyba przez chorobę, bo okazało się, że wipiło herbatę brata a ona przecież była gorzka, a dziecko tego nawet nie zauwarzyło choć zawsze pije słodką. Adept też się bardzo wystraszył, ale tego, że dziecko ma brata. Na szczęście okazało się brat jest młodszy bo przecież Adept jest za młody, żeby mieć trzyletnie dziecko, i jeszcze jego starszego brata. Dziecko też się uspokoiło bo pomyślało sobie, że za dwa dni mu przejdzie i będzie znów rozróżniać smaki.

Mogłoby się wydawać, że po tej całej historii, potraktowało ją jako bajkę i przestało już chcieć posluchać bajki, ale właśnie w tym momencie zapytało się Adepta gdzie doszli i czy są tu lody?. Wszyscy pojechali z Babilonii na Antarktydę. Niestety był już tam podstępny Dres, który bardzo chciał zniszczyć happy end. Dziecko bardzo się wystraszyło i krzyknęło: "Bosh el dresso!!!". Dres się cały czas powtarzał, zrobił kilka głupich min, lecz nikt nie zwracał na niego uwagi i zniknął gdzieś na Antarktydzie, nie osiągając zamierzonego celu. Wszyscy się bardzo ucieszyli i to był właśnie happy end.


Legenda ta została przekazana przez bardzo chaotycznego żywiołaka energii. Nie umiemy potwierdzić prawdziwości zaistniałej Wyprawy, jedynie świadczyć o niej może fakt rzekomego posiadania przez Adepta magicznego gwizdka. Tak naprawdę nawet zaprzyjaźnione żywiołaki i chowańce nie umieją podać jednego zakończenia owej legendy. Niektóre wersje Legendy zaczynają się inaczej: "Była sobie raz młoda malpka... jednak była ona dosyć nudna, więc może raczej przejdźmy do innej postaci..." i dalej jak wyżej. Jak się przekonamy z dalszego ciągu Legendy, ta opinia o nudności małpki jest nieprawdziwa --- przypuszczamy, że pojawienie się tej informacji w legendzie jest wynikiem tego, że jedna z osób przekazujących legendę nie umiała wówczas nic interesującego powiedzieć o małpce i się w ten sposób wykręciła.

Personal tools