Szczury w ścianach

From Wfrp2

(Difference between revisions)
(Streszczenie:)
(Wersja Jariego)
Line 19: Line 19:
Walkę jednak zakończyli sukcesem, zabijając 8 gigantycznych gryzoni. Przyjaciele wydobyli elfa ze ścieku, [[Ermintruda]] opatrzyła wszystkim rany i pogrążeni w ciemnościach bohaterowie poczęli zastanawiać się co począć dalej.
Walkę jednak zakończyli sukcesem, zabijając 8 gigantycznych gryzoni. Przyjaciele wydobyli elfa ze ścieku, [[Ermintruda]] opatrzyła wszystkim rany i pogrążeni w ciemnościach bohaterowie poczęli zastanawiać się co począć dalej.
 +
 +
==Opowieść [[Jari]]ego==
 +
 +
Po długiej wędrówce wreszcie przybyliśmy do celu. [[Middenheim]] po oblężeniu stanowiło ponury widok, przyczajone na szczycie góry dzięki pokruszonym murom i obróconym w ruinę budynkom sprawiało wrażenie ciężko zranionego bohatera. Taki widok potrafi chwycić za serce krasnoluda... Z bliska jednak niestety traciło tą niezwykłą aurę i zaczynało wyglądać jak typowe brudne i zaniedbane ludzkie miasto. Wszystko pogarszała olbrzymia ilość uchodźców szukających w opiekuńczych murach schronienia.
 +
 +
Pierwsze kroki skierowaliśmy do Świątyni Sigmara, oddaliśmy tam [[ojciec Morten|ojcu Mortenowi]] powierzoną nam ikonę. Umówiliśmy się na kolejny dzień na spotkanie i ruszyliśmy w poszukiwaniu noclegu, niestety wolne były tylko wspólne kwatery dla uchodźców. Gdy pojawiliśmy się w świątyni następnego dnia okazało się, że [[ojciec Morten]] został zamordowany krótko po naszej wizycie. W dobrej wierze udalismy się do komendanta straży [[Ulrich Schutzmann|Ulricha Shutzmanna]] gdzie oskarżono nas o popełnienie tej zbrodni (mieliśmy być ostatnimi osobami, które go widziały przed śmiercią) i zamknięto, na szczęście wszystko się wyjaśniło. Zobowiązaliśmy się do pomocy w śledztwie.
 +
 +
Odkryliśmy, że [[ojciec Morten]] zginął od zatrutej strzałki, od komendanta straży dowiedzieliśmy się, że to kolejne tego typu morderstwo. Wcześniej w ten sposób zginął pracownik Kolegium Magicznego, krasnolud z Gildii Krasnoludzkiej oraz pewien przechodzień, tego typu metodami posługiwać się mieli legendarni [[skaveni]]. Udało mi się nieoficjalnie dowiedzieć, że krasnoludom skradziono mapę kanałów, na cmentarzu kapłani Morra poinformowali nas, że "przechodzień" należał do dobrze uzbrojonej grupy wygladającej na wojowników. W miejscu gdzie go zabito znaleźliśmy krwawy trop wiodący do kanałów. Chcąc nie chcąc trzeba było do nich zejść. Zasięgnęliśmy rady emerytowanego członka straży kanałowej i zanurzyliśmy sie w trzewiach miasta.
 +
 +
Kanały to jedno z mniej przyjemnych miejsc, jakie zdarzyło mi się zwiedzać, atutem okazał się tutaj mój wzrost. Dośc wyraźnym krwawym tropem prowadził nas [[Gildril]]. Nie obeszło się bez kłopotów, spowodowaliśmy pochodnią wybuch gazu i przeszliśmy na magiczne oświetlenie zapewniane przez [[Martel]]a, Prawdziwe kłopoty zaczęły się jednak dopiero gdy [[Gildril]] strzelił do napotkanych olbrzymich szczurów. Wywiązała się walka w wyniku której elf został poważnie ranny, [[Martel]] uciekł, [[Vicki]] pobiegła za nim i słuch o nich zaginął...
 +
 +
''Komentarz gracza: przygoda tak na cztery z minusem, ale w sumie można jej wybaczyć, stanowi wprowadzenie do kampanii. Wszyscy jeszcze uczyli sie zasad, Michał stwierdził ostatecznie, że nie kręci go fantasy i mechanika WFRP. Bardzo źle zapamiętałem motyw z uwięzieniem postaci przed wizytą u Schutzmana i to, że dobry (jak sądzę) pomysł z konsultacjami u byłego strażnika kanałów nie zaowocował, drużyna nie została uprzedzona o elementarnych zagrożeniach (jak wybuch gazu czy nudności od smrodu) i środkach zapobiegania. Rzeczy fajne zapamiętuje się gorzej, po tak długim okresie czasu niestety nic konkretnego nie przychodzi mi do głowy.

Revision as of 08:47, 24 May 2006

20 VIII 2522 kalendarza imperium / 15.01.2006 n.e.

Bohaterowie:

  • Eldril - elfka, rzecznik rodu
  • Ermintruda - kobieta, włóczykij
  • Vicki - kobieta, łowca nagród
  • Gildril- elf, wojownik klanowy
  • Jari - krasnolud, gladiator
  • Martel - człowiek, uczeń czarodzieja

Streszczenie:

Do Middenheim bohaterowie wkroczyli wycieńczeni długą wędrówką na szczyt Góry Ulryka. Potężne miasto oparło się oblężeniu sił Chaosu, lecz przemierzając jego ulice drużyna wciąż napotykała ślady niedawno zakończonych walk.

Swoje pierwsze kroki bohaterowie skierowali do świątyni Sigmara. Ojcu Mortenowi oddali Ikonę Sigmara. Ten nie szczędził im podziękowań, nim jednak zdążyli spożytkować zdobytą w ten sposób gotówkę komendant straży, Urlich Schutzmann wezwał ich do siebie. Przez chwilę bohaterowie byli oszołomieni i wściekli, gdyż oskarżono ich o morderstwo ojca Mortena. Sprawnie jednak przekonali stróża prawa do swojej niewinności a ze względu na lokalne braki kadrowe w straży miejskiej sami obiecali zająć się śledztwem.

Szybko odkryli, iż ojciec Morten został zabity zatrutą strzałką. Dzięki współpracy z władzami powiązali to morderstwo z trzema innymi, dokonanymi przed kilkom dniami w podobny sposób. Tropy prowadziły do kanałów pod miastem a głównymi podejrzanymi wydali się na wpół legendarni szczuroludzie. Bohaterowie, bez wahania wyruszyli na poszukiwania.

Przezwyciężając obrzydzenie elf Gildril prowadził drużynę odkrytym tropem Skawena. Kanały są jednak bardzo nieprzyjemnym i niebezpiecznym miejscem. Zmęczony wędrówką, ciemnością i okropnym smrodem elf sprowokował atak kilkunastu gigantycznych szczurów. Stwory te rzuciły się na bohaterów, którym trudno było walczyć w ciasnym tunelu. Przerażony walką mag Martel uciekł na zewnątrz. Walczący na froncie elf Gildril prawie zginął zagryziony przez szczury i tylko przypadkowe poślizgnięcie się i upadek z wąskiego chodnika do płynącego nurtu ścieku uchronił go przed śmiercią.

Walkę jednak zakończyli sukcesem, zabijając 8 gigantycznych gryzoni. Przyjaciele wydobyli elfa ze ścieku, Ermintruda opatrzyła wszystkim rany i pogrążeni w ciemnościach bohaterowie poczęli zastanawiać się co począć dalej.

Opowieść Jariego

Po długiej wędrówce wreszcie przybyliśmy do celu. Middenheim po oblężeniu stanowiło ponury widok, przyczajone na szczycie góry dzięki pokruszonym murom i obróconym w ruinę budynkom sprawiało wrażenie ciężko zranionego bohatera. Taki widok potrafi chwycić za serce krasnoluda... Z bliska jednak niestety traciło tą niezwykłą aurę i zaczynało wyglądać jak typowe brudne i zaniedbane ludzkie miasto. Wszystko pogarszała olbrzymia ilość uchodźców szukających w opiekuńczych murach schronienia.

Pierwsze kroki skierowaliśmy do Świątyni Sigmara, oddaliśmy tam ojcu Mortenowi powierzoną nam ikonę. Umówiliśmy się na kolejny dzień na spotkanie i ruszyliśmy w poszukiwaniu noclegu, niestety wolne były tylko wspólne kwatery dla uchodźców. Gdy pojawiliśmy się w świątyni następnego dnia okazało się, że ojciec Morten został zamordowany krótko po naszej wizycie. W dobrej wierze udalismy się do komendanta straży Ulricha Shutzmanna gdzie oskarżono nas o popełnienie tej zbrodni (mieliśmy być ostatnimi osobami, które go widziały przed śmiercią) i zamknięto, na szczęście wszystko się wyjaśniło. Zobowiązaliśmy się do pomocy w śledztwie.

Odkryliśmy, że ojciec Morten zginął od zatrutej strzałki, od komendanta straży dowiedzieliśmy się, że to kolejne tego typu morderstwo. Wcześniej w ten sposób zginął pracownik Kolegium Magicznego, krasnolud z Gildii Krasnoludzkiej oraz pewien przechodzień, tego typu metodami posługiwać się mieli legendarni skaveni. Udało mi się nieoficjalnie dowiedzieć, że krasnoludom skradziono mapę kanałów, na cmentarzu kapłani Morra poinformowali nas, że "przechodzień" należał do dobrze uzbrojonej grupy wygladającej na wojowników. W miejscu gdzie go zabito znaleźliśmy krwawy trop wiodący do kanałów. Chcąc nie chcąc trzeba było do nich zejść. Zasięgnęliśmy rady emerytowanego członka straży kanałowej i zanurzyliśmy sie w trzewiach miasta.

Kanały to jedno z mniej przyjemnych miejsc, jakie zdarzyło mi się zwiedzać, atutem okazał się tutaj mój wzrost. Dośc wyraźnym krwawym tropem prowadził nas Gildril. Nie obeszło się bez kłopotów, spowodowaliśmy pochodnią wybuch gazu i przeszliśmy na magiczne oświetlenie zapewniane przez Martela, Prawdziwe kłopoty zaczęły się jednak dopiero gdy Gildril strzelił do napotkanych olbrzymich szczurów. Wywiązała się walka w wyniku której elf został poważnie ranny, Martel uciekł, Vicki pobiegła za nim i słuch o nich zaginął...

Komentarz gracza: przygoda tak na cztery z minusem, ale w sumie można jej wybaczyć, stanowi wprowadzenie do kampanii. Wszyscy jeszcze uczyli sie zasad, Michał stwierdził ostatecznie, że nie kręci go fantasy i mechanika WFRP. Bardzo źle zapamiętałem motyw z uwięzieniem postaci przed wizytą u Schutzmana i to, że dobry (jak sądzę) pomysł z konsultacjami u byłego strażnika kanałów nie zaowocował, drużyna nie została uprzedzona o elementarnych zagrożeniach (jak wybuch gazu czy nudności od smrodu) i środkach zapobiegania. Rzeczy fajne zapamiętuje się gorzej, po tak długim okresie czasu niestety nic konkretnego nie przychodzi mi do głowy.

Personal tools