Pozycja mistrza równowagi

From Partiapiratow

Revision as of 22:14, 13 April 2007 by Kahzad (Talk | contribs)

Pozycja mistrza równowagi

Partia Piratów w pozycji mistrza równowagi

Partia Piratów nie zajmuje pozycji w pytaniach prawica/lewica, czy też innych kwestiach, które leżą poza kręgiem naszego zainteresowania. Jesteśmy gotowi wesprzeć na równi rząd lewicowy jak i rząd prawicowy (choć aktualnie w Polsce ciężko to rozróżnić). Jedyna sprawa, którą jesteśmy zainteresowani, to zaprzestanie marszu w kierunku kontrolowanego społeczeństwa. Zależy nam też, by kultura i wiedza były dostępne dla społeczeństwa poprzez odrodzenie domeny publicznej (naszym zdaniem to właśnie znaczy Społeczeństwo Informacyjne).

Naszym celem jest wejście do Sejmu i uzyskanie pozycji "mistrza równowagi". Jeśli nam się powiedzie, to będziemy rozmawiać z przywódcami prawicy jak i lewicy. Wytłumaczymy im, co chcemy osiągnąć i pokażemy, że nasze sprawy w żaden sposób nie są w konflikcie z tradycyjną polityką lewicową bądź prawicową.

Żaden z bloków nie ma nic do stracenia w zadośćuczynieniu naszych żądań. Ani przywódcy prawicy, ani przywódcy lewicy nie mają żadnych osobistych celów w utrzymaniu dzisiejszego absurdalnego ustawodawstwa o prawie autorskim. To, że tak się stało wynika z tego, że nie interesują się tymi sprawami i dlatego pozwolili tak zwanym "ekspertom" (czyli lobbystom przedsiębiorstw rozrywkowych i międzynarodowych korporacji) przekonać się w kwestii kształtu tego prawa.

W sytuacji, gdzie mogą uzyskać władzę poprzez usatysfakcjonowanie nas w kwestii, którą sami widzą jako całkowicie marginalną, nie sądzę, aby z własnej woli zrezygnowali z posady premiera.

W każdym przypadku mamy trzy możliwe warianty scenariusza "mistrza balansu":

1) Jeden z bloków zgodzi się na nasze żądania, a drugi tego nie uczyni. Wówczas wybieramy ten blok, który się zgadza. To, czy blok jest czerwony, niebieski, kolorów tęczy, czy czarny ignorujemy. Tak długo jak widzimy, że oni robią wszystko, co możliwe, aby przeforsować nasze kwestie, wspieramy ich rząd bez żadnych obiekcji we wszystkich innych sprawach.

2) Obydwa bloki zgadzają się na nasze żądania. Jeśli istnieją jakieś małe różnice, które czynią, że jeden z bloków wygląda na lepszy od tego drugiego, wówczas wybieramy ten lepszy. Jeśli obydwa są równie dobre popieramy ten blok, który dostał najwięcej głosów w wyborach. W taki sposób nie wpływamy na balans prawica/lewica w życiu politycznym. Tak długo jak rząd forsuje nasze sprawy wspieramy go bez zapytania we wszystkich innych kwestiach jak w scenariuszu 1.

3) Obydwa bloki stanowczo odmawiają ustępstw wobec naszych żądań. To jest najtrudniejszy przypadek, lecz możemy go również spożytkować dla dobra naszej idei. Na początek wspieramy jeden z bloków i przepuszczamy rząd. Prawdopodobnie ten blok, który dostał mniej głosów w wyborach, aby "zwycięzcy" czuli się pozbawieni władzy. Nie mogą oni wówczas jednak wiele zrobić w tej sytuacji, ponieważ my wspieramy bez zapytania aktualny rząd we wszystkim, co nie wiąże się z naszym programem.

Kiedy "zwycięzcy" siedzą wygodnie, my w opozycji zaczynamy rzeczowe i długotrwałe rozmowy z nimi. Aż zrozumieją, że nasze propozycje faktycznie nie są niebezpieczne i że sami mogą wyłącznie zyskać popierając je. Widząc zaś nasze argumenty w perspektywie ich własnej władzy rządowej, przez pewien czas, to także zaczną mieć rozsądny pogląd na sprawy zawarte w naszym programie. Wówczas zgłosimy wotum nieufności i zmienimy rząd. Później Partia Piratów wspiera ten nowy rząd bez zastrzeżeń we wszystkich pytaniach tak długo jak siłą będzie on przeprowadzał nasze kwestie dokładnie jak w scenariuszu 1) i 2).

Oto cała strategia. Prosta i łatwa do zrozumienia dla każdego z marzeniami bycia premierem.

a) Co robimy podczas głosowania nie dotyczącego kwestii, którymi zajmuje się Partia Piratów?

Wspieramy rząd, niezależnie od tego, co prywatnie uważamy.

b) Czy partia będzie próbowała dogadywać się z innymi partiami ("jeśli zagłosujecie tak w głosowaniu X i Y to pomożemy wam w głosowaniu Z")?

Nie, rozmawiamy wyłącznie z partią rządzącą. Tak długo jak głosują zgodnie z naszym programem to pomagamy w realizacji ich programu. Nie chcemy kupczyć po różnych partiach. Kiedy rząd przestaje robić tak jak chcemy – zmieniamy go. Tak długo jak tolerujemy rząd, jesteśmy lojalni we wszystkich głosowaniach poza tymi, które wiążą się z naszym programem.

c)... czy też nie głosujemy?

Jeśli rząd potrzebuje naszego wsparcia w sejmie to może na nie liczyć. Nie jesteśmy bierni w głosowaniu, jeżeli jego wynik ma mieć negatywne skutki dla rządu.

d)... czy też pozwalamy pojedynczym posłom decydować jak chcą głosować?

Absolutnie nigdy. Tego dnia, w którym zaczniemy dziko głosować nie mamy dłużej nic do zaoferowania innym partiom w negocjacjach. Wówczas nie możemy dłużej korzystać z pozycji mistrza balansu i nie mamy żadnej dalszej możliwości wpływu na cele, dla których ta partia powstała.

Lecz w tym trzecim scenariuszu (takim gdzie żaden z bloków nie chce zrobić żadnych ustępstw, mimo że jesteśmy w pozycji mistrza balansu) dlaczego właściwie powinniśmy wówczas wspierać rząd? Musimy realistycznie móc zaoferować im to, że zaprzestaniemy dziko głosować i zaczniemy głosować na nich? To trochę dziwne, aby dać im nasze głosy, a później próbować dogadywać się z nimi.

Myśl w tym trzecim scenariuszu jest taka, że przepuścimy rząd, który uważamy, że jest zły, lecz który będziemy wspierać tylko, dlatego aby wymusić rozmowy z opozycją.

Opozycja, która przez parę miesięcy będzie siedziała i kwaśniała, że nie może utworzyć rządu, mimo że uważa, że to ona "wygrała" wybory, ma dwa wyjścia. Pierwsze to kwaśnieć przez następne cztery lata. Albo też rozmowa z nami, aby zobaczyć czy nie są w stanie "doprowadzić nas do porządku" i otrzymać nasze poparcie.

To przecież właśnie władza rządowa jest pierwszą nagrodą dla lewicy i prawicy, oni nie mają nic do stracenia, aby prowadzić z nami dialog. W ten sposób nawiążemy rozmowy z opozycją, które dotyczą naszych spraw. Ponieważ nasze propozycje w żaden sposób nie kłócą się z podstawowymi wartościami lewicowymi, czy prawicowymi i faktycznie są dobrymi propozycjami dla kraju, więc nie ma żadnego powodu, aby uważać, że woleliby kwaśnieć tak przez całe długie cztery lata zamiast dojść z nami do porozumienia.

Aczkolwiek, do czasu, kiedy tego nie zrobią, głosujemy konsekwentnie na ich przeciwników (czyli ten zły rząd, który wspieramy). Wówczas opozycja ma jeszcze większy powód dojść z nami do porozumienia niż gdybyśmy głosowali dziko według osobistych przekonań. Czym więcej głosowań o zdrowiu/szkole/opiece/podatkach/obronności, którym opozycja jest przeciwna, tym bardziej będzie jej zależało na zmianie.

Rząd, który jest przy władzy i który uważamy za zły być może będzie zdolny do przeforsowania wszystkich swoich spraw bez potrzeby dania nam czegokolwiek w zamian. Aczkolwiek będą wiedzieć, że potrzeba tylko jednego jedynego słowa od przywódcy opozycji, aby wylądowali na swoich tylnych częściach na ulicy i musieli zwrócić swoje dyplomatyczne paszporty i samochody służbowe. Tak, więc nie uważam, że będą długo i głęboko odczuwać owo zadowolenie.

Głównym punktem samego dopuszczenia rządu do władzy nawet, jeśli żadna strona nie daje nam nic jest stworzenie stabilności i pozwolenie ewentualnym gorącym emocjom na uspokojenie się. Nie można wydłużać negocjacji o tworzeniu rządu w nieskończoność (historia ostatnich 2-3 lat nas tego nauczyła) po tym jak wybory zakończono. Nie możemy mieć rządu, który chcemy (ponieważ on obiecał poprzeć nasze żądania) to równie dobrze można dać poparcie rządowi, którego nie lubimy. Kraj musi mieć jakiś rząd w końcu.

Aczkolwiek Sejm jest tak dziwnie uporządkowany, że w każdym momencie można wyrzucić aktualny rząd, jeśli większość w Sejmie sobie tego zażyczy. To wie każdy przywódca opozycji niezależnie do jakiego bloku przynależy. Więc dlaczego by nie miał rozmawiać z nami w celu głosowania nad wotum nieufności wobec rządu? I dlaczego nie powinien poprzeć naszych postulatów, kiedy będzie miał wystarczająco czasu nad nimi się zastanowić i uznać, że nasz żądania w żaden sposób nie przeczą ani jego własnej ideologii, czy też czemukolwiek, co jest główną kwestią programową jego partii?

e)Jeśli wejdziemy do Sejmu, lecz nie uzyskamy pozycji mistrza równowagi

Nawet, jeśli nie uzyskamy pozycji mistrza równowagi to możemy dużo wnieść w pracach komisji sejmowych. Wiele złych praw, które przechodzi głównie, dlatego, że duże partie nie znają się na internecie i na nowych technologiach. Oni nie przemyśleli konsekwencji budowania kontrolowanego społeczeństwa tylko, dlatego aby przenieść stare prawa, które w dobie społeczeństwa informacyjnego i internetu, tracą sens. Często ślepo ufają, że lobbyści i urzędnicy w departamentach i ministerstwach powiedzą im co mają myśleć.

Istnieje nadzieja, że możemy to zmienić poprzez po prostu bycie razem z nimi i podkreślanie, że to są ważne kwestie. Właściwie ani socjaliści ani kapitaliści nie chcą ograniczać małym przedsiębiorstwom możliwości rozwoju oprogramowania, czy też wsadzić większości młodych ludzi w kraju do więzienia. To, że mimo wszystko wydają ustawy czy też promują prawa z takimi konsekwencjami zależy częściowo od ich niewiedzy (niedawny projekt Ministerstwa Kultury, który sankcjonował posiadanie nagrywarki płyt CD/DVD). Możemy także kompletować sejmowe komisje z potrzebnymi dla nich kompetencjami jak i z wartościową perspektywą, to znaczy powoływać do komisji ludzi, którzy znają się na rzeczy i leży im na sercu dobro społeczeństwa, wolna kultura i społeczeństwo informacyjne.

f)Jeśli nie będziemy w pozycji mistrza równowagi to będziemy prowadzić handel poszczególnymi kwestiami?

W tym scenariuszu nie sądzę, aby handel był naszym najważniejszym narzędziem, gdyż po prostu nie będziemy mieli czym handlować. Jeśli mogą stworzyć rząd bez nas to nie mamy nic do zaoferowania.

Aczkolwiek nie oznacza to, że wszystko będzie stracone. Powinniśmy mimo wszystko móc wiele dodać po prostu poprzez bycie w komisjach sejmowych. Duża część najgorszego ustawodawstwa zależy po prostu od tego, że większości partii brakuje wiedzy i zainteresowania dotyczących naszego programu. Sama obecność w Sejmie daje duże możliwości.

g)...lub wstrzymać się od głosowania?

W sytuacji, gdzie już istnieje większość rządowa bez nas powinno to nie mieć żadnego znaczenia jak będziemy głosować i wówczas to nie ma faktycznie żadnego znaczenia. Najprościej byłoby wówczas, aby po prostu wstrzymać się.

h)...lub tworzyć propozycje ustaw, które będą od razu odrzucane?

Być może i chcemy na to przeznaczyć pewną część naszej pracy, aby podkreślić, jaki wybór ma społeczeństwo, byłby to też powód, aby w ogóle poruszyć te kwestie i sprowokować dyskusję. Powinniśmy właściwie poświęcić wiele czasu na dyskutowanie, co jest dobre, a co złe w różnych propozycjach, które będą już na ścieżce legislacyjnej.

i)...lub tylko być w domu i trzymać kciuki?

Poza braniem udziału w pracach komisji sejmowych, w konstruktywny sposób, będzie wiele do zrobienia na europejskim forum. Część z tych decyzji, które chcemy przeprowadzić mogą być podjęte wyłącznie w Brukseli. Mamy dlatego wszelkie powody, aby czynić to co możemy, aby wspierać bratnie partie w innych krajach członkowskich i pomóc im wystartować. Więc nie będzie wiele czasu na trzymanie kciuków nawet, jeśli nie otrzymamy pozycji mistrza balansu.

I pamiętać należy, że: 5% w Sejmie oznacza 20 miejsc pracy na pełen etat, których jedynym zajęciem będzie działanie na rzecz otwartego społeczeństwa informacyjnego. To coś, co Polska jak i cała Europa potrzebuje.

Tak, więc każdy jeden głos na Partię Piratów nie będzie nigdy wyrzucony w błoto niezależnie od sytuacji w Sejmie. Acz pozycja mistrza balansu jest najlepsza. Wówczas możemy obiecać, że szybko dostarczymy konkretne rozwiązania.

Personal tools