Uprowadzenie Elizy

From Wfrp2

Revision as of 11:50, 18 August 2006 by Grzes (Talk | contribs)
(diff) ←Older revision | view current revision (diff) | Newer revision→ (diff)

XIV. Uprowadzenie Elizy 15 X 2522 kalendarza imperium / 23.07.2006 n.e.

Bohaterowie

Jako krasnoludka Anika gościnnie wystąpiła Madzia - raczej z nami zostanie!


Streszczenie (MG)

Anika rzuciła Kazgroma, dla Jariego. Stary krasnolud wpadł w szał, na szczęście nie doszło do rozlewu krwi. Tymczasem Ermintruda, w nocy, uwolniła nekromantę Egrela. To przelało czarę goryczy i Kazgrom ruszył do Middenheim, nie chcąc więcej widzieć nikogo z drużyny.

Tymczasem Niejaki Belard Dustermann, błagał o pomoc poszukiwaczy przygód. Jego córka Eliza została porwana! Bohaterowie jednakże szybko odkryli, że córka miała powód by porwaną zostać. Uciekła do Rudigera, przywódcy bandytów, w którym była zakochana. Bohaterowie znaleźli kryjówkę bandytów. Zbyt późno. Bandyci zostali wymordowani przez skawenów.

Walka ze szczuroludźmi była zażarta, lecz dzięki niezwykłym umiejętnościom strzeleckim elfów udało się uratować zakładniczkę i powrócić z nią do rodzinnego dworku. Niestety, część skawenów uciekła i nie wiadomo, co szykują.

Opowieść Jariego

Zdecydowaliśmy się przenocować w karczmie i powrócić do Middenheim. Wszystkie pokoje były zajęte i wolna była tylko wspólna sala (Ermintruda przekupiła karczmarza), Kazgrom dokładnie spętał Egrela i wszyscy położyli się spać. Rano okazało się, że nekromanta uciekł. Krasnoludy były wściekłe i podejrzewały, że ktoś mu pomógł, ale nie miały dowodów, zresztą same były częściowo winne gdyż nie wystawiły straży. Kazgrom postanowił bez śniadania wyruszyć dalej. Wówczas Ermintruda przyznała się nam, że to była jej sprawka, co wywołało małą dyskusję w drużynie.

Podczas gdy my jedliśmy ów najważniejszy posiłek dnia do gospody wszedł lekko sponiewierany szlachcic. Szybko podszedł do naszego stołu i zaczął opowiadać o swoim nieszczęściu, nie dość, że porwano mu córkę, Elizę, to jeszcze w drodze do karczmy został napadnięty. Wynajął nas do odnalezienia swojej latorośli, mieszkał stosunkowo niedaleko, już pod wieczór byliśmy na miejscu. W trakcie podróży wypytaliśmy go o to i owo, niestety nie był w stanie naprowadzić nas na jakikolwiek trop. Twierdził, że nie miał wrogów, nie był majętny, a córka spędzała praktycznie cały czas w domu. Jak się później okazało przemilczał to i owo...

Ermintruda i ja przyjęliśmy zaproszenie na kolację, elfy stwierdziły, że się szybko rozejrzą i zniknęły, niestety na dość długo. Gildril poszedł tropem, który znalazł pod oknami i znalazł na niedalekiej polanie ciała pachołków, których szlachcic wysłał na poszukiwanie. Eldril pobuszowała nieco w pokoju Elizy i z pomocą służącej, Gerdy, stwierdziła, że brakuje kilku sukien i toreb. Wszystko zaczynało wyglądać nie jako porwanie, ale ucieczka. Od Gerdy dowiedzieliśmy się jeszcze jednej ciekawej rzeczy - Eliza była w ciąży, przez pewien czas podejrzewaliśmy nawet, że z własnym ojcem... Ten, dopytany, przyznał coś o jakimś mieszkającym w lesie bandycie, w którym zadurzyła się jego córka.

Następnego dnia wyruszyliśmy do lasu, Gildril prowadził nas świeżym tropem. Odnaleźliśmy jaskinię - kryjówkę bandytów, ale ktoś zrobił tam krwawą jatkę. Niedaleko znaleźliśmy i kochasia Elizy - żył, ale był ranny, postanowiliśmy wziąść go ze sobą. Trop stał się nieco mniej wyraźny, wiódł obok niewielkiego strumyczka. Wreszcie dotarliśmy do kolejnej jaskini, rekonesans drużynowego zwiadowcy wykazał, że zamieszkiwały ją skaweny. Ruszyliśmy do walki i... daliśmy się podejść, ohydne kreatury musiały usłyszeć Gildrila, który ponownie chciał się zakraśc do ich siedziby i zaatakowały go, ledwo udało mu się ujść. Ruszyłem mu na pomoc i wpadliśmy w sprytnie zamaskowany dół, co wyłączyło nas praktycznie z walki, choć Gildril celnie położył łukiem z dołu dwóch przeciwników. Reszcie szło lepiej i mimo ciężkich ofiar pokonali skaveny, Na szczególne pochwały zasłużyła Eldril, która bohatersko narażała się na atak procarzy (i straciła punkt przeznaczenia), ale zastrzeliła z łuku przywódcę szczuroludzi, który groził śmiercią Elizie.

Pozostało tylko odwieść młodych szczęśliwemu (???) tatusiowi...

(Komentarz odgraczowy: przygódka miła, szczególnie w pierwszej części. Ogólnie jednak nieco źle mi się kojarzy ze względu na kilka spraw "technicznych", konflikt z Olą po uwolnieniu Egrela, dłuższy okres nudy gdy elfy oddaliły się od drużyny oraz - w moim mniemaniu - błędne rozegranie finałowej walki ze skavenami)

Personal tools